Szczupła blondynka i jej problemy
Jak czytamy w jednej z reklam filmu „Barbie, która żyje w idealnym bajkowym świecie przechodzi kryzys egzystencjalny”. Cóż, podobnie, jak jej fanki.
Profesjonaliści nie mają wątpliwości, prezentowany przez lalki Barbie ideał szczupłej sylwetki, bez odpowiedniej psychoedukacji, ma negatywny wpływ na samoocenę i zdrowie psychiczne dziewczynek.
Premiera filmu o lalce Barbie wzbudza w przestrzeni publicznej wiele dyskusji m.in. na temat wpływu promowanego przez twórców Barbie ideału piękna na samoocenę i zdrowie psychiczne dziewcząt. Od lat mówimy o zjawisku… „barbizmu”.
– Trudno się temu dziwić, podobnie jak trudno jest dyskutować z wnioskami płynącymi z licznych badań, że prezentowane przez lalki Barbie ideały szczupłej sylwetki bez odpowiedniej psychoedukacji, mają negatywny wpływ na samoocenę i zdrowie psychiczne dziewczynek – wyjaśnia dr Joanna Smolarczyk z Katedry Psychiatrii Śląskiego Uniwersytetu Medycznego Wydziału Nauk Medycznych w Zabrzu i dodaje: – Ciekawe są również wyniki badań przeprowadzonych w 2019 roku w USA, w którym wykorzystano lalki Barbie, aby ocenić postawy dotyczące kształtu i rozmiaru ciała innych osób. 84 dziewczynki w wieku od 3 do 10 lat zostały poproszone o przypisanie pozytywnych lub negatywnych cech lalkom Barbie, które różniły się rozmiarem i kształtem. Wyniki wykazały bardziej negatywny stosunek do lalki Barbie o krągłych kształtach i bardziej pozytywny stosunek do lalek o szczuplejszym rozmiarze (tj. lalek oryginalnych: wysokich i drobnych). Należy jednak pamiętać, że badania te były prowadzone w sztucznie stworzonych warunkach, a codzienne życie jest o wiele bardziej skomplikowane.
Bo, na ocenę „prawdziwych ludzi” miałyby wpływ przede wszystkim inne czynniki i cechy, których lalki są pozbawione (mimika, ton głosu, napęd, ogólny styl wypowiedzi i poruszania się), ale też skojarzenia z innymi wcześniej poznanymi już osobami, jakie w dziewczynkach wywoływałaby nowo poznana postać. I co chyba najważniejsze – wpływ na ocenę, zarówno lalek, jak i osób, miałoby to, jak w domu rozmawia się o wyglądzie zewnętrznym.
– Czy jest on podstawą do oceniania innych? Jak rodzice wypowiadają się o koleżankach, ewentualnie celebrytkach, które mają krąglejsze kształty, bądź zmagają się z otyłością, albo anoreksją ? – Warto się przyjrzeć temu, jak w środowisku rodzinnym jest komentowany wygląd innych osób z otoczenia, promowany w mediach. Tak poza wszystkim, na początku, prawdziwą idolką małej dziewczynki najczęściej nie jest żadna Barbie, tylko jej własna mama. To rodzice, ulegając społecznej presji kupują wyidealizowane lalki. – ocenia dr Joanna Smolarczyk.
Choć promowanie zbyt szczupłego ideału sylwetki należy obiektywnie uznać za niezdrowe, to nie demonizujmy tego zjawiska nadmiernie: po pierwsze zawsze jednak lepiej mieć mniej kilogramów, bo zdrowiej. Wreszcie o wiele istotniejszy wpływ na prawidłowy rozwój psychofizyczny dziecka ma wspierający stosunek opiekunów, poczucie bezpieczeństwa i akceptacji. Jeśli dziecko czuje się w domu akceptowane takie, jakim jest, nie słucha ciągłych porównań do „wszystkich innych”, to ma zdecydowanie większe szanse na zbudowanie zdrowej relacji ze swoim ciałem i akceptację swojego wyglądu zewnętrznego. Jednocześnie trzeba jednak dążyć do wdrażania w życie zdrowych nawyków: odpowiedniego odżywiania i ruchu.
– To będzie oczywiście ogromne uproszczenie problemu, ale w gabinecie częściej słyszę „mama zawsze mi wypominała, że nie byłam w czymś tak dobra jak inne dzieci” a ja myślałam ,,jako dziewczynka chciałam wyglądać, jak moja lalka i było mi smutno, że to niemożliwe”. Najważniejsze opinie dziecka o nim samym powstają nie na skutek porównań z obrazami prezentowanymi w mediach, ale na podstawie akceptacji (bądź jej braku) ze strony rówieśników, rodziny, a przede wszystkim rodziców – podkreśla dr Smolarczyk.
I opowiada o swoich doświadczeniach z pacjentami. – Przypomina mi się ojciec jednej z dziewczynek, który powiedział mi kiedyś „wie pani doktor, to wszystko przez to, że się naczytała w dzieciństwie tego Harrego Pottera: tam wszystko takie proste, wystarczyło różdżką machnąć i wszystko się dało wyczarować. I później rozczarowanie w prawdziwym życiu, że na wszystko trzeba ciężko pracować, nie ma tak łatwo jak w Hogwarcie. I stąd ta depresja…” I pewnie w jakiejś części miał rację, tyle że to nie samo. A zresztą Harry też nie miał tak łatwo.
Jednak tak jak Harry ma prawo do swojego Hogwartu, Barbie ma prawo do swojego plastikowego świata – w żadnym z nich nie przyjdzie nam nigdy żyć. – Bo żyć szczęśliwie można w autentycznym świecie, opartym na własnym, dzielnie budowanym każdego dnia systemie wartości. I to jest komunikat, który nasze dzieci powinny usłyszeć – ale nie w kinie, czy telewizji, tylko w domu – podkreśla dr Smolarczyk.
Wielokrotnie zarzucano twórcom Barbie, że „przebiera się w różne zawody” i komentowano to pejoratywnie. – A ja przyznam, że byłam wzruszona, kiedy dowiedziałam się, że stworzono specjalną serię lalek honorującą kobiety walczące z pandemią COVID, w której znalazło się miejsce zarówno dla lekarek jak i dla naukowczyni – jednej z twórców szczepionki – Sarah Gilbert – mówi dr Smolarczyk – Myślę, że zamiast rozważań, czy Barbie promuje zdrowy czy niezdrowy tryb życia, powinniśmy się raczej skupić na tym, jak w zdrowy sposób rozmawiać o tym z dziećmi i jakie inne cechy i zasoby (poza koncentrowaniem się na pięknie zewnętrznym) możemy w nich pielęgnować.
Zdecydowanie osobna analiza „należy się” ukochanemu Barbie – Kenowi, którego w filmie gra… Ryan Gosling. Tylko oczywiście mężczyźni „niby” nie mają takich problemów..
Źródło: SUM